Pierwszy Halloween w Berkeley za nami!
Tym razem naprawdę zobaczyłam jak mali przebierańcy i ich rodzice chodzą od domku do domku w poszukiwaniu niespodzianek.
Nasza córeczka wystąpiła w roli zaczarowanego króliczka. W tym roku jest jeszcze za malutka na cukierki (choć szczerze mówiąc, to ile dzieci mogą zjeść na raz czekoladek?:), więc magiczną różdżką spełniała życzenia mieszkańców.
Niestety nie doszliśmy do pobliskiego Haunted House, ale mieliśmy okazję poznać naszych sąsiadów i porozdawać przygotowane smakołyki.
Na jednej z ulic zauważyłam, że tajemniczy Church on the Corner również bawi się w Haloween. Natomiast sąsiedzki kościoł katolicki dyplomatycznie pozostawił na zewnątrz krzesła z cukierkami.
A tu jeszcze mój poprzedni wpis o tradycjach dyniowych w USA 🎃
Cudny Króliczek :)! Bardzo fajny pomysł na poznanie sąsiadów.
Dziękuję! a strój króliczka jest akurat z Polski, teraz tylko mam nadzieję, że spełnimy te życzenia sąsiadów:) xx
Sweetie. It’s great what you are doing so that’s why this comment; it’s worth it to be accurate. Although it’s long past now but – it’s Halloween not Haloween. Double ll, ok? Happy New year.
Thank you for your comment! I just corrected the spelling;) I hope you will enjoy my blog. Best, Helena