Wiele się mówi o tym, jak dobre jest dla dzieci wychowywanie ich w dwujęzycznym środowisku. Fajnie, że taki jest nasz dom, z przewagą języka angielskiego. Dean w miarę możliwości szkoli język polski, i nawet domaga się, mimo moich protestów, abym nie mówiła do niego po angielsku.
Do Róży mówię tylko po polsku. Ku mojemu zaskoczeniu Róża wyraźnie zaczyna używać częściej pojedynczych słów po angielsku! Mówi już ,,no”,,go”, ,,bye”.
Rano kiedy pijemy kawę, pokazuje na filiżankę i woła ,,kau-ka” . Nie mówi jeszcze ,,mama”, ale za to bardzo dobrze wychodzi jej ,,tata”. Mówi też ,,tu-tu”. Na pewno bardzo dużo rozumie po polsku. Reaguje na słowa takie jak:,,buciki”, ,,spacerek”, ,,pa pa” czy na zwroty jak ,,skaczemy do góry”. Wydaje mi się, że w towarzystwie Deana odważniej używa słów angielskich.
Wiem, że dzieci wychowywane w domach dwu czy wielo- języcznych zaczynają mówić później, wiec i tak cieszę się, że w ogóle zaczyna już mówić. Sama w domu jedno-języcznym zaczęłam mówić dopiero w wieku około trzech lat.
Jestem ciekawa jak to będzie w przyszłości.
Czy Róża faktycznie będzie dwujęzyczna? W tym roku prawdopodobnie pójdzie do przedszkola. Wybrałam takie w, którym mówi się tylko po angielsku. Na inne języki będzie jeszcze pora.
Na pewno byłoby lepiej, gdyby Róża słyszała język polski od innych osób, nie tylko ode mnie. Ale na razie tak nie jest. W pobliskim mieście jest weekendowa szkoła polska, ale na to jeszcze za wcześnie. Sama chodziłam dawno temu do takiej szkoły polskiej w Londynie i pamiętam, że dzieci rozmawiały ze sobą po angielsku.
Wiem, że kiedy Róża zacznie więcej mówić do mnie angielsku, powinnam udawać, że jej nie rozumiem. Będę się starać. Róża jest uparta, więc jeśli zechce mówić po polsku, to i tak postawi na swoim.
Sama mówię dość szybko i nie zawsze wyraźnie. Zauważyłam, że wielokrotne powtarzanie tych samych słów i czynności bardzo pomaga.
Mamy polskie piosenki, książki i rozmowy przez skype’a. Teraz cieszę, że jest z nami mój Tata, więc na pewno Róża i Dean skorzystają z dodatkowych lekcji:)
Zapytałam jak to było z nauką polskiego w domu naszej znajomej, mieszkającej od wielu lat na Wschodnim Wybrzeżu Stanów:
Gdy dzieci były małe rozmawiałam z nimi wyłącznie po polsku i czytałyśmy razem nieprawdopodobne ilości polskich książek (angielskich też). Wtedy wszystkie rozmawiały po polsku znakomicie. Najważniejsze jednak było to, że rozmawiały po polsku też pomiędzy sobą. Problemy zaczęły się gdy najmłodsza córka poszła do szkoły. Dzieci zaczęły pomiędzy sobą rozmawiać po angielsku, do mnie mówiły po polsku, ale po pewnym czasie w rozmowach ze mną przeszły na angielski.
Ich znajomość języka polskiego ucierpiała i nie nadążała za ich ogólnym rozwojem intelektualnym.
Najstarsza córka mówi najlepiej – miała okazje spędzić wiele czasu z babcią i dziadkiem. Młodsze niestety nie i to się odbiło na ich znajomości języka.
Najlepszym sposobem podtrzymania konwersacji i nauki jest pobyt w Polsce i zabawa/rozmowy z rówieśnikami. Poza tym książki, filmy i oczywiście rodzinne rozmowy. Najważniejsze są podstawy – nawet jesli dzieci stracą kontakt z językiem w późniejszym okresie (tak jak moje) to pobyt w Polsce i imersja językowa bardzo skutecznie pomagają w szybkim nadrobieniu braków. Najłatwiej podtrzymać dwujęzyczność dzieci w rodzinie rozmawiającej ze sobą po polsku na codzień. W naszym przypadku niestety tylko ja mówiłam po polsku – wszelkie poważniejsze dyskusje odbywały sie po angielsku, bo nie mamy tu żadnej polskiej rodziny i prawie żadnych polskich znajomych.
Pozdrawiam! Dodam jeszcze, ze każde dziecko reaguje inaczej na naukę języka/kilku języków na raz. Jedna z moich córek znała wspaniałe ponad sto słów polskich i angielskich mając zaledwie rok! Druga stworzyła swój własny język złożony zaledwie z kilku słów, aż nagle w wieku około 2,5 zaczęła mówić pełnymi zdaniami w obydwu językach; i polskim i angielskim! Mam wielu znajomych którzy uczą dzieci kilku języków równocześnie i wyniki są bardzo zróżnicowane. Jedno jest pewne; wielo-języczne dzieci są bogatsze kulturowo i intelektualnie! Powodzenia!
Zachowanie języka, w którym nikt nie mówi w najbliższym otoczeniu oprócz Mamy, to wielkie wyzwanie i chyba prawie niewykonalne. Na pewno warto próbować, podobno dwujęzyczność rozwija umysł i generalnie zdolności językowe. Widziałam jak to było u dzieci mojego brata w Ameryce. Po polsku , i to koślawo, mówi jego najstarszy syn, który wyjechał z Polski jako polskojęzyczny 5-latek. Jego młodsza siostra trochę rozumie, ale nie mówi. Najmłodszy, urodzony już w USA, rozumie coś po polsku tylko dlatego, że był jako student w kraju rodziców na “Summer School of Polish”. Nie zakłóca to komunikacji w rodzinie. Rodzice (oboje Polacy) przeszli na angielski w domu, gdy dzieci poszły do szkoły. “Dziecinny” polski nie dawał możliwości pełnego porozumienia – brakowało słów na “dorosłe” tematy. Potem rodzice przeszli również na ngielski między sobą, i wracają do polskiego tylko wtedy, gdy się kłócą. Mówią z amerykańskim akcentem. Nie ubolewam nad tym – mówię po angielsku i jestem w stanie porozumieć się z całą rodziną. To najważniejsze – porozumieć się.