To już moje trzecie Święto Dziękczynienia w Stanach. Dwa lata temu pisałam o nim na blogu.
Dla Deana Thanksgiving jest ważniejsze niż Boże Narodzenie, dla mnie na pewno jeszcze nie, ale podoba mi się jego przesłanie.
W tym roku również wybraliśmy się do przyjaciół w San Francisco. Jedzenie bylo podane w formie szwedzkiego stołu. Był indyk, gęś, słodkie ziemniaczki, fasolka, farsz, cydr i wiele innych pysznych potraw.
W dzień po Thanksgiving (jest to zawsze ostatni czwartek listopada) większość Amerykanów ma wolne od pracy. Dlatego zdziwiłam się, że listonoszki roznosiły dzisiaj pocztę. Co ciekawe, jedna z sieciówek sportowych zamknęła w piątek swoje oddziały, namawiając swoich klientów i pracowników do spędzenia wspólnego czasu na zewnątrz (zobaczcie zdjęcie poniżej).
Świąteczny piątek znany jest jako Black Friday, czyli szaleństwo wyprzedaży. Jednak coraz więcej osób wybiera polowanie na okazje w internecie. My wielkich zakupów nie zrobiliśmy, co najwyżej zaopatrzyliśmy się w słoiczki dla Róży. Wybraliśmy się też do chilijskiej knajpki- i tak się złożyło, że nie musieliśmy płacić za smaczne udko z kurczaka, które dotarło do nas przez pomyłkę. Magia świąt musiała dotrzeć już do Berkeley:)
A sąsiedzi już szykują się do Bożego Narodzenia i jak na tradycję przystało, w dzień po uczcie dziękczynnej zaczynają dekorować swoje domki czerwonymi kokardkami i zielonymi gałązkami.
I love this time of year!
A tu możecie jeszcze poczytać i pooglądać relację z Macy’s Thanksgiving Parade w Nowym Jorku.
Zapraszam również na Ciekawostki.