10 dni w Ameryce

      No Comments on 10 dni w Ameryce

Po ponad 10 godzinnym locie, amerykański urzędnik imigracyjny bez większych problemów przybija pieczątkę w moim paszporcie. Po wyjsciu z lotniska LAX (później zobaczę tam Brandona ze znanego serialu Beverly Hills) czeka juz na mnie z różami Dean. I tak zaczyna sie moja przygoda z Ameryką.

Pierwsze parę dni (w Stanach byłam już wcześniej parę razy, ale od sierpnia postanowiłam zostać tu trochę dłużej) spędzam w rodzinnym gronie w pięknej okolicy Newport Beach. Piękna nieturystyczna plaża, woda niestety nie do pływania, za to fale cieszą pęczki surferów. Czasem w dali widać delfiny, czasem nad głową przelecą mi pelikany.

O Los Angeles, które widziałam parę razy i to głównie stojąc w korku na autostradzie jeszcze napiszę.

Amerykanie uielbiają jeść, chodzić do restauracji. W ciągu zaledwie dwóch tygodniu spróbowałam już kuchni meksykańskiej, amerykańskiej, śródziemnomorskiej,azjatyckiej. W domu gotowaliśmy popularnego tu porządnie przyprawionego włócznika. Podawane porcje zazwyczaj są za duże i bardzo często klienci zabierają ze sobą resztki w ,,to go boxes’’. 

Ostatnio w znanej sieciówce Cheesecake Factory znalazłam listę 26 rodzajów sernika: fresh banana cream cheescake, dream extreme cheesecake, dulce de leche caramale chesecake, pineaple upside-down cheescake.. .Wybór na bogato:)Wydaje mi, się że Amerykanie piją kawę na potęgę, choć w cale nie przodują w narodowych rankingach jej konsumpcji. Mimo to, zielone logo Starbucksa to już stały element miejskiej architektury  (pierwszy Starbucks został otwarty już w 1971r. w Seattle).  Co ciekawe, niedawno w życie weszło nowe prawo, nakazujące umieszczenie informacji o zawartości ilości kalorii w każdym dostępnym w tej znanej sieciówce napoju.

Mimo to, na zachodnim wybrzeżu bardzo trudno o normalną, rozpuszczalną kawę. Po paru próbach w końcu poprzestałam na instant coffee z Whole Foods. Tak jak kiedyś dstawiliśmy z Zachodu ,,paczki żywnościowe’’ tak teraz ja zacznę składać zamówienia na przesyłki kawy rozpuszczalnej z prośbą o przesłanie za ocean:)

Oczywiście tak jak Polacy, Amerykanie spędzają mnóstwo czasu w centrach handlowych. Ostatnio w jednym z nich znalazłam nawet sklep znanej polski marki Inglot. W każdym sklepie każdy zostanie miło przywitany oraz podczas zakupów prawie zawsze padnie pytanie ,,did u find everything ok so far?’’.
Czasem jest to uciążliwe, ale uprzejma atmosfera wokół klienta to obowiązujący i wydaje mi się, że nie wymuszony standard.

Przy okazji sklepów, parę dni temu już w Bellevue (stan Waszyngton, gdzie na razie mieszkamy) dowiedziałam się, że dostępne wagi, które pokazują wymiary w kilogramach to te tzw. ,,old –schooled ones”:)

Jest to pierwszy wspis na moim blogu, będę dodawać kolejne, będzie mi bardzo miło, jeśli będziecie drodzi przyjaciele, zaglądać tu from time to time🙂

IMG_1498

Nie jest źle, skoro mogę kupić tu Prince Polo!

IMG_3182

Park w centrum Bellevue

Cyu:)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *