W zeszłym tygodniu przeczytaliśmy o pierwszym przypadku osoby z potwierdzonym koronawirusem w Berkeley. Podobno ta osoba wracała z Włoch i podobno większość czasu od powrotu przebywała w domu, poddając się dobrowolnej kwarantannie. Słyszałam od koleżanki, że ta osoba naprawdę ją przestrzegała. W Berkeley nie ma nowych potwierdzonych przypadków. W San Francisco i całym Bay Area jest więcej przypadków koronawirusa, ale nie są to duże liczby. W Kalifornii ogłoszono stan wyjątkowy. Gubernator hojnie nakazał ubezpieczalniom, aby nie pobierały opłat za leczenie pacjentów z potwierdzonym zakażeniem wirusem.
Wszystkie szkoły i miejsca pracy wydają zalecenia o myciu rąk. W naszym przedszkolu dyrektorka zaleciła kwarantannę na okres 14 dni osobom, które przebywały w krajach, gdzie jest już koronawirus. Podobno rodzice obawiają się, że niektóre dzieci podróżowały do tych krajów. Kilka tygodni temu, jeszcze przed wyraźnym wzrostem zachorowań, do Południowej Korei wróciła koleżanka Róży z przedszkola. Tak bardzo cieszyła się na powrót.
Do portu Oakland zawinął dzisiaj ogromny statek wycieczkowy Grand Princess. Jest na nim 21 osób z potwierdzonym wirusem. Wśród pasażerów jest znajomy Deana. Nie jest chory. Większość z zarażonych, to załoga rejsu, którzy podobno zarazili się wirusem obecnym już na statku po poprzednich pasażerach.
W sklepach jest dużo mniejszy ruch. Kilka dni temu w sklepie Trader Joes był wyprzedany papier toaletowy, ale poza tym wszystko można było kupić. Jednak wczoraj wieczorem w Whole Foods sosy pomidorowe, makaron, ryż i produkty w puszkach były już prawie wyprzedane. Brakuje małych sprayów do rąk. W naszym garażu mamy też półkę z zapasami, na wszelki wypadek…
Pracodawca Deana pozwolił mu pracować z domu, jak zresztą wielu innych tutejszych pracodawców.
Na razie większość szkół jest otwartych, choć niektóre szkoły są zamykane, w tym kilka liceów w San Francisco. Dzisiaj odwołano, do końca marca, większość zajęć na UC Berkeley. Studenci mają uczestniczyć w zajęciach przez internet. Mało widzę oficjalnych informacji, konferencji, może specjalnie? Generalnie, ludzie starają się nie panikować. Choć na przykład dzisiaj moja koleżanka- mama z przedszkola, pielęgniarka, napisała mi że bała się wysłać swoją córkę do przedszkola.
W tym tygodniu sytuacja zapewne bardziej się wyklaruje. Na razie w Berkeley ryzyko zarażaniem się wirusem jest niskie.
A jeszcze całkiem niedawno w miarę spokojnie oglądaliśmy film The Contagion…Wszystkim życzę dużo zdrowia!