W Chicago zima na całego, w Kalifornii katoliccy księża zachęcają do modlitw o deszcz, a u nas prawie codziennie pada. Jednak bez względu na warunki pogodowe, większość Amerykanów obejrzy rozgrywki futbolu amerykańskiego.
Na szyldach sklepów widzę ostatnio wiecej flag drużyn, a prezenterzy telewizyjni wyjątkowo zakładają koszulki kibiców. W ubiegłą sobotę, w ramach National Football League, nasza lokalna drużyna Seattle Seahawks zmierzyła się z New Orleans Saints. Padający deszcz przysłużył się bardziej Rybołowom (Seahawks) niż Świętym z Luizjany. Zwycięstwo zapewniło im awans do Pół finału rozgrywek o puchar Super Bowl.
Mecz oglądaliśmy u znajomych podczas tailgate party. W wolnym tłumaczeniu jest to impreza przy otwartym bagażniku. Odbywa się ona przed i w trakcie imprez sportowych. Co jak nie grill i dobre piwo ma pomóc w wytrwałym kbicowaniu? Pamiętajcie, że mecz futbolu trwa około trzech godzin.
Dla mnie jest to sport mało zrozumiały (podobnie jak bejsbol, który miałam okazję zobaczyć na żywo) i za bardzo brutalny. Niemniej jednak aspekt towarzyski jest niewątpliwe jego dużym atutem.
Rozgrywki futbolu przyciągają fanów bez względu na wiek, płeć, kolor skóry, adres zamieszkania i pozycję zawodową.
Przed meczami odśpiewany jest hymn amerykański, co na prawdę robi wrażenie. Najlepsi sportowcy to celebryci i nierzadko milionerzy. Warto w tym miejscu dodać, że cena biletów na ważniejsze mecze to minimum dwieście dolarów.
Na stadionach jest bardzo przyjaźnie i bezpiecznie. Nie słyszałam jeszcze ani razu o utarczkach między kibicami.
Niedawno oglądnęłam kultowy amerykański film pt. Invincible. Jest to prawdziwa hstoria o zawodniku, który dopiero w wieku trzydziestu lat dostaję się do drużyny zawodowego futbolu. W jednej ze scen dziewczyna głównego bohatera ubrana w koszulkę ekipy jej rodzinnego miasta, siada w sektorze wspierającym jej partnera. Są małe uszczypnięcia, ale na tym kończą się klubowe antagonizmy.
Wczoraj na ulicy zauważyłam niebieską flagę z cyferką 12, którą ciągnął za sobą helikopter oraz tryskającą z fontanny niebieską wodę.W każdej drużynie gra bowiem jedenastu zawodników, a dwunastka symbolizuje kibiców. Niebieski to oficjalny kolor drużyny z Seattle.
W przyszłą niedzielę Sehawsks zmierzą się z ekipą z San Francsico. Go Blue!
Helenka,
Zabawne, ze nie podoba Ci sie ten sport jako ze jest brutalny. Ja mialem inne odczucia. Mianowicie bardziej przeszkadzalo mi to, ze z 4h meczu jedynie 60 min to rozgrywka a 3h to reklamy. Nie za bardzo dalo sie to ogladac :-/
Czekam na kolejne posty, koniecznie dodawaj duzo zdjec! 😉
R
To jesteśmy w finale! U nas w Denver też szaleństwo, Broncosi wyjatkowo dobrze grają w tym sezonie 🙂
Monika, super! Let the best one win!
Rafał, ale na reklamy podczas Super Bowl zwracasz uwagę?;)
xx
Raff ps. zapraszam na mój insta: http://instagram.com/helkaszos
Więcej zdjęć już w następnym wpisie:) xx